dzień
jak
co dzień
taki sam inny
zmglił się spochmurniał zszedł zaszedł
nie zdążył odszukać swojego sensu
dziury w całym
i wiatru w polu
dzień zmarnowany
wróci
z płaczem
podszyty lękiem
i krzykiem
wciągnie w siebie
łapczywie
pochłonie
wydrąży mnie
jak wydmuszkę